Ta pandemia to jak krówka ciągutka. Ciągnie się, ciągnie i końca nie widać. Stąd ta tytułowa krowa, żebyś przypadkiem nie poczuła, że miałam na myśli jakieś negatywne konotacje co do tego słowa. Choć jakby się zagłębić w temat, to cash cow, czyli dojna krowa, to niezwykle porządana sytuacja biznesowa dla każdego przedsiębiorcy. To żyła złota bowiem! Termin marketingowy, sytuacja, której chciałaby doświadczyć każda z nas.

Przejdźmy zatem na nasze pastwisko. A tymczasem lepi to się do nas ta krówka, działając nam na nerwy. Bo to z serii “mordoklejka”, jesli jesteś w wieku zblizonym do mojego i rozumiesz co mam na myśli. Nie znam chyba już osoby na tym globie, kto nie spotkał lub doświadczył korony w swoim otoczeniu. Takie to zjawisko, którego nie spodziewali się najbardziej kreatywni marketerzy, którzy trendami operują niczym samuraj łukiem i mieczem. Ot się nam zdarzyła. I co teraz?

Głowiły sie wielkie i małe mózgi, co tu zrobić Panie, jak tą ciągutkę zaimplementować w biznesy, które padają jak kaczki. Jaki tam marketing, jak nawet Primark i Debenhams płacze i na łopatki pada. Pomóż pani, pomóż. Trzeba żyć!

No zmieniło się wszystko. Przyznaję, że smutek zalewa mnie wciąż, jak widzę, że miłe panie z fejsa i insta wypinają się i ust koral poprawiają, a tymczasem Koroniewska z Dowborem show prowadzą w pidżamie, bez podkładu nawet i za to kochają ich miliony. To taki life, dziewczyno. Kobieta sukcesu też może być w sweterku, starych gaciach i szlafroczku (nie od Prady). Pandemka udowodniła, że każdy daje radę, nawet bez uśmiechu nr. 5 i bladoróżowej mini. Pandemka jak podomka, czyli takie zjawisko outfitowe również zaczerpnięte z mojej młodości, aktualne modne na social mediach w dobie Zoom meetingów bez włączonej kamerki. Wydarzył się oto taki marketingowo brandingowy fenomen- nikt nie musi udawać, że jest perfekcyjny. Serio. Nawet Ty tam, po drugiej stronie mamo, która może własnie nalewasz wino po całym dniu home schoolingu. Tak do Ciebie piję! Jesteś wielka i być może teraz w dodatku zdecydowałaś się prowadzić biznes.

No i jazda. Od czego zacząć?

Rozpisywałam się już nie raz o tym co po kolei, ale z powodu tej ciagnącej się z nami historii krówki, dziś Ci zbiorę w jedną bombonierę:

  1. Zidentyfikuj swoje zasoby: talenty, znajomości, wykształcenie, doświadczenie, dostęp do dóbr, do potencjalnych partnerów i najważniejsze- odpowiedz sobie na pytanie, z czym gawiedź do Ciebie przychodzi?
  2. Zidentyfikuj dobrze zarówno problemy, które rozwiązujesz, jak i nadzieje, które dajesz. Po prostu zdaj sobie sprawę z tego, w czym jesteś naprawdę dobra, po co do Ciebie przychodzą ludzie po prośbie. W czym możesz przyśpieszyć ich zachody. Może to szydełkowanie, może terapia kryzysowa, może pokazywanie ludziom, co jest w ich życiu dobre, a co mogłoby być jeszcze lepsze. Mam tę moc! – śpiewała Frozen. To jaka jest Twoja moc?
  3. Zastanów się, czy Twoje zasoby umożliwią Ci wdrożenie pomysłu w życie. Czy masz wystarczającą siatkę wsparcia, żeby biznes założyć, wypromować i skalować? Pamiętaj, że biznes oparty na przyjaciołach, kilku zamówieniach czy klientach płacących np. za konsultacje nie jest biznesem, tylko hobby. Biznes to jakieś rozwiązanie, nadzieja, które można opakować, nawet w sensie symbolicznym i sprzedać, zmodyfikować, podać dalej, stworzyć linię produkcyjną i przeskalować.
  4. Czy Twój produkt ma ręce i nogi? Tu przedsiębiorczynie padają jak muchy na lepie. Powiedzmy, że masz wizję, że wydaje ci się, że dostarczasz jakieś rozwiązanie, ale jedyną formą w jakiej je dostarczasz to kilka konsultacji w miesiącu. Czy to już biznes? Nie. Ile potencjalnie zapłaci ci klient za jedną konsultację? Czy za cenę skupienia się na tej wizji nie tracisz ani swojego talentu, ani na dobrą sprawe przestajesz pomagać światu? Pomyśl, ile mogłałbyś zrobić jakbyś skupiła się na skalowaniu, na opracowaniu pakietów grupowych, pogramów online, warsztatów i konsekwentnie je dopieszczała? Po co produkować jeden cukiereczek, jak apetyt rośnie w miarę jedzenia. Ile masz godzin w miesiącu, żeby udzielać konsultacji? Tylko pamiętaj- im mniejsze menu, tym łatwiejszy wybór 🙂
  5. Niska cena zabija młody biznes. Jeśli dopiero zaczynasz, nie poszalejesz z cenami jeśli w obszarze branży, w której jesteś benchmarking wypadł blado. Konkurencja może mieć podobny produkt za mniej, może być nawet lepszy, ale pamiętaj- Ty go dostarczasz w inny sposób. Chleb jaki jest, każdy widzi. Jednak jedni sprzedają go więcej niż inni i zazwyczaj nie konkurują wcale ceną, a tym co jest dokoła, czyli otoczką marketingową. Czasami chodzi o jego smak, innym razem np. o to, że ktoś go pokroi i dowiezie, innym, że obsypie go mąką i nazwie domowy, jak u mamy. Jeśli chcesz wejść strategią niskiej ceny, to zaplanuj starannie jej wzrost. Nie ma nic gorszego jak skakać z kwiatka na kwiatek i raz pozycjonować się jako produkt premium, a za chwilę- nie dla bogaczy. Albo jajko Faberge, albo kurka z podwórka. Decyzja należy do Ciebie. Pamiętaj jednak, że to, że zaczynasz nie powinno sprawiać, że ceny ustalasz poniżej progu opłacalności. Daj więcej w tej samej cenie, ale trzymaj fason. W końcu nie od razu biznes zbudowano. Najlepszą inwestycja jaką mozesz poczynić jest budowanie zaufania i oswajania, a nie obniżania cen. To utopia i czarna dziura.
  6. Przemyślana sieć dystrybucji. No to teraz zastanów się, gdzie ten produkt, który tak pieczołowicie przygotowałaś umieścisz? Czy to będzie produkt fizyczny czy wartość intelektualna? Jaka jest teraz najpopularniejsza forma dostarczania produktów podobnych do twojego na rynku? Co możesz ulepszyć w stosunku do konkurencji? Jak znieść bariery kupujących? Czy proces jest prosty, czy klient może zakupić Twój produkt jednym klikiem? Czy możesz zbudować sieci partnerskie, pomóc sobie i innym wzrastać? Jedność i wsparcie to wartości, których nauczyliśmy się na nowo podczas pandemki. Wykorzystaj swoje nowo nabyte doświadczenie.
  7. To TWÓJ czas. Pandemia to może krówka ciągutka, ale popatrz tylko, ile otworzyło się nowych możliwości. Może straciłaś etat, może biznes kuleje, ale zrób przed samą sobą spowiedź- co zrobiłaś przez ten ostatni rok, żeby zbliżyć się do realizacji marzenia o wolności finansowej? Czy chcesz zawsze korzystać z benefitów, zapomóg czy płakać nad rozlanym mlekiem, bo np. straciłaś etat. Jeśli gotowa jesteś za pogrzebanie mrzonek, że świat niebawem wróci do stanu sprzed pandemii i przystosować się do nowej rzeczywistości, pomyśl tylko, ile możesz zrobić. Co możesz zaoferować światu? W czym jesteś naprawdę dobra? Nie idź na łatwiznę. Tam gdzie znajdziesz wyzwanie, tam też znajdziesz większą satysfakcję. Wszyscy jesteśmy teraz na równi. Duzi przedsiębiorcy upadają, na taką sytuację bowiem nikt nie miał planu, a adaptacja strategii idzie im jak krew z nosa. Mikro firmy wzrastają, bo czasami to one są bliżej ludzi i szybciej, efektywniej mogą odpowiedzieć na ich potrzeby ze swoimi niskobudżetowymi działaniami. To Twój czas,nie zmarnuj go, licz i szanuj każdą minutę, bo życie mamy tylko jedno i już wiesz, jak szybko może się skończyć.
  8. Schyłek mediów. To, że powoli media tradycyjne odchodzą do lamusa wie już każdy. Wraz z nimi w końcu upadnie tradycyjna reklama, wysokobudżetowe kampanie i to, co kiedyś było niedostępne dla małych przedsiębiorstw- monopol. Nadchodzi era mikro przedsiębiorstw. Firm, które mają swoje społeczności i dostarczają dokładnie takie rozwiązania, jakie ich grupa docelowa ceni. Instagram i Tik Tok rosną w siłę, a tam tradycyjna reklama byłaby tzw. śmiechem na sali. Pomyśl o oryginalności swojego dzieła i w taką też promocję zainwestuj. “Zawsze tam gdzie Ty”….to taki cytat, który powinnaś zapamiętać na zawsze- tam ty, gdzie klient twój i basta. Nie czaruj, nie próbuj przyciagnąć każdego. Nie wierz też guru, którzy mówią, że coś musi być zawsze tak czy tak. Biznes to Ty i ma być tak, jak oczekujesz Ty i Twoja grupa docelowa, nie bezbłędny system pani X, który z dnia na dzień zasypie milionami. Na to statystycznie masz małe szanse. Każda potwora znajdzie amatora. Przy tym pozostań 😉
  9. Pandemia pandemią, ale żyć trzeba. Co możesz zaproponować, jak poprawić życie ludzie podczas i po niej? W końcu krówka ciągutka się skończy, a Ty zostaniesz bez planu. Zatem do dzieła! Zrób realistyczny plan z liczbami, intencjami, osadzony w konkretnym czasie (najlepiej 21 dni na początek) i rozpisz każdy dzień z podziałem na zadania, w jaki sposób dojdziesz do wyznaczonego celu. SMART plan to nie pusty frazes. Kryją się za nim nawet badania naukowe, które udawadniają, że jak ustalasz plan, to Twój mózg się dostraja i łatwiej mu przejść z trybu- marzenie w osiagnięcie. Nie rysuj sosen na wierzbie, tylko skup się na liczbach. Milion może wygląda niczym potwór z Loch Ness, ale 68 funtów na godzinę już bardziej przyzwoicie? Co musiałabyś zrobić, żeby zarobić 68 funtów za godzinę przy 40 godzinnym tygodniu pracy? A może w pierwszym roku wystarczy Ci połowa tej kwoty? Spróbuj. Warto. Czy już ci łatwiej, lżej pomyśleć o biznesie?

Pamiętasz coś? Jak nie, wróć. Zapisz. Porysuj zwierzątka, zrób im odnogi i stwórz swój plan. Taka mind mapa pastwiska marzeń.

Jeśli wciąż nie wiesz od czego zacząć, czytaj dalej i poniżej. Wskazówki posypią się w najbliższym czasie. Nie czekaj, przygotuj się na nowe wyzwania, na nowy świat i inne oczekiwania. Choćbyś zamknęła oczy, świat po ich otwarciu już nigdy nie będzie taki sam! Ty możesz zostać dalej z pomysłami, frustracjami i planami, a inni w tym czasie je zrealizują. Szkoda Twojego cennego życia. Do dzieła!